Odkąd odeszła od nas mama noc w noc śniły mi się koszmary.
Głównie takie, w których umierałam.
Wmawiałam sobie, że to tylko puste sny, że to nie dzieję się na prawdę. Pomogło. Mniej więcej.
Dziś nie obudziłam się w nocy.
To chyba jakiś cud ale miałam bardzo przyjemny sen.
Śniły mi się oczy, które wyrażały więcej niż tysiąc słów. Mówiły kocham cię .
Jednak nie wiedziałam do kogo one należą.
No cóż, to tylko sen stwierdziłam i wyrwałam się z objęć Diego tak, żeby go nie obudzić.
Na palcach poszłam do łazienki, po drodze chwyciłam wcześniej uszykowane ubranie i zaczęłam wykonywać poranne czynności.
-Miłka, Diego chodźcie na śniadanie! - Zdziwił mnie krzyk taty. Z jednej strony dlatego, że zawsze o tej porze był już w pracy, z drugiej skąd on wiedział, że jest u mnie Diego? No nie ważne.
Mój przyjaciel wstał z łóżka ledwo trzymając się na nogach. Spojrzałam w jego oczy, okazywały zmęczenie.
Fakt nie należał do rannych ptaszków ale zawsze wstawał wcześniej ode mnie.
Może moje problemy go tak męczą? On ma mnie dość!
Nie zadręczaj się Ludmiła. Pomyślałam i spojrzałam w lustro.
Moje oczy były pełne bólu ale można było w nich zobaczyć iskierki, które nie długo miały się przerodzić w prawdziwy ogień.
Zeszłam na dół.
Diego i tata siedzieli przy stole jedząc naleśniki i rozmawiając na jakiś poważny temat.
Zauważając mnie uśmiechnęli się oboje.
Zachowywali się tak jak byłabym ich oczkiem w głowie.
Czy oni się o mnie martwią?
Nie to nie możliwe, mój tata nigdy się mną zbytnio nie przejmował chociaż wiem, że mnie bardzo kocha.
A Diego, on zawsze był taki opiekuńczy, zawsze dostrzegał tylko mnie a inne osoby go w ogóle nie obchodziły.
Może dla tego, że tylko ja mu zostałam?
Nie, po prostu mnie bardzo kocha. - Pomyślałam, a na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
-Będę tutaj mieszkał, oczywiście do czasu aż mój ojciec pójdzie na jakąś terapię. - Przerwał niezręczną ciszę.
Nie musiałam nic mówić on wiedział, że bardzo się cieszę. Wystarczyło spojrzeć na wyraz mojej twarzy.
Spojrzałam na zegarek. Zaraz mieliśmy być w studio.
Szczerze ? Nie mam ochoty tam iść.
Śpiewanie już nie jest dla mnie tym czym było rok temu, ewidentnie się zmieniłam. I to było widać na pierwszy rzut oka.
Usiadłam na miejscu pasażera w moim czarnym Lamborghini, dziś nie miałam ochoty prowadzić więc zastąpił mnie mój przyjaciel.
W ogóle czy ją mam dzisiaj na coś?
Dojechaliśmy.
Boję się, tak cholernie się boję.
Co zrobię jak go zobaczę?
Nie mogę okazać słabości, nie tu.
Co ludzie by o mnie pomyśleli?
Pewnie, że taka zołza ma uczucia ale ja nie chcę by o tym wiedzieli.
Wolę udawać oschłą sukę.
Uśmiechnęłam się nie pewnie i weszłam do budynku trzymając się kurczowo mojego przyjaciela.
Fran i Cami przywitały mnie gorąco.
Od nie dawna mogę na nie liczyć, zakolegowałyśmy się.
Właściwie od tego dnia, w którym Violetta pokazała jaka na prawdę jest. Wszyscy przyznali mi rację i zyskałam wielkie grono przyjaciół znajomych.
Weszliśmy do sali i usiedliśmy na stałych miejscach, tylko my takie mieliśmy.
Czułam, że zaraz zdarzy się coś niemiłego.
Do sali wszedł Federico.
Moje serce zaczęło bić mocniej. Co ja mówię ono szalało.
Odwróciłam głowę w drugą stronę i chwyciłam Diego za rękę.
Jest ok, jest ok tylko nie płacz. Powtarzałam sobie to w myślach chyba przez połowę lekcji. Tak, nie obchodzą mnie lekcje Angie, ciągle gada tylko o wielkim ''talencie'' Violettki.
Wspomniała znowu jej imię. A na moje usta cisnęły się słowa, których nie chciałam wy powiedzieć, bo skończyło by się to wywaleniem z klasy.
Lekcje minęły mi bardzo szybko, przez resztę dnia w ogóle nie patrzyłam na Federico.
Chciał ze mną porozmawiać, wytłumaczyć wszystko ale Diego zagroził mu, że zaraz oberwie i dał sobie spokój.
-Jedziesz ze mną po rzeczy, czy odwieźć cię do domu? - Powiedział mój przyjaciel.
-Wysadź mnie w centrum muszę coś załatwić.- Odrzekłam i ruszyłam w stronę samochodu.
Całą drogę nuciliśmy piosenki lecące w radiu i świetnie się przy tym bawiliśmy.
Pierwszy raz od dawna się tak dobrze czułam.
Cała aż promieniałam.
Wysiadłam w centrum obok wielkiej szkoły. Właśnie tam musiałam coś zrobić.
Przed nią kręciło się wiele uczniów. Jedni malowali przyrodę czy coś tam, drudzy pisali w swoich notatnikach zapewne wiersze. Inni recytowali Szekspira. W końcu dostrzegłam tych do których zamierzałam dołączyć. Projektanci- rozmawiali o skórzanej kurtce, która pojawiła się na okładce Vouga. Nie chwaląc się też zwróciłam na nią uwagę przeglądając pisemko.
Zmierzałam do sekretariatu po papiery, które mi były potrzebne do zapisania się na drugi semestr, który rozpoczynał się za parę dni.
Dostałam gruby plik kartek i dowiedziałam się, że odpowiedź dostanę na drugi dzień od złożenia dokumentów.
Od chodząc z tego miejsca wpadłam na niską czarnowłosą dziewczynę. O boskim uśmiechu.
Sama chciałabym taki mieć.
-Oj przepraszam. - Rzuciłam szybko i miałam już odchodzić.
-Natalia, moje imię to Natalia. - Powiedziała z hiszpańskim akcentem, który tak uwielbiałam.
-Ludmiła. - Odpowiedziałam.
Później pogrążyłyśmy się w rozmowie a na koniec wymieniłyśmy się numerami.
Nie powiem miła była, mogłabym się z nią nawet zaprzyjaźnić.
Zdałam sobie sprawę, że w studio tylko marnowałam czas.
Na myśl o tym miejscu, w którym ludzie wyrządzili mi wiele krzywd, nawet takich błahostek przeszły mi dreszcze. Nie chciałam tam wracać, choć wiedziałam, że to moje miejsce, wiedziałam to rok temu.
Teraz już tak nie sądzę, ludzie się zmienili miejsce zresztą też a atmosfera, która panowała w powietrzu jeszcze bardziej zniechęcała do przychodzenia tam na lekcję.
***
Nie wiem co tak szybko, kurde musiałam to napisać.
Jak zawsze nie podoba mi się ale musicie się do tego przyzwyczaić ;D
Króciutki ...
Nikoletto moja kochana specjalnie dla ciebie większa czcionka <3
W ogóle dziękuje wszystkim komentatorom, jesteście kochani :*
I Olci mojej najlepszej <3
Tak troszku jeszcze dla mojej Martuśki :*
A, w ogóle Xenia mi skomentowała rozdział. O ja jaram się!
Naty
Jak zawsze nie podoba mi się ale musicie się do tego przyzwyczaić ;D
Króciutki ...
Nikoletto moja kochana specjalnie dla ciebie większa czcionka <3
W ogóle dziękuje wszystkim komentatorom, jesteście kochani :*
I Olci mojej najlepszej <3
Tak troszku jeszcze dla mojej Martuśki :*
A, w ogóle Xenia mi skomentowała rozdział. O ja jaram się!
Naty