sobota, 1 lutego 2014

Misie !

Wracam ale tylko na chwilkę gdyż moja wspaniała Jenna założyła bloga <3
Chciałabym żebyście na niego wchodzili i zostawiali komentarze.
Jenna jeśli to czytasz nie wkurzaj się <3

http://be-careful-love-is-dangerous.blogspot.com/

Ona jest wspaniała <3


Naty

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Kocham

Nawet nie mogłam stworzyć tytułu tak mnie to boli, że muszę wam to powiedzieć, nawet nie wiecie jak bardzo.
Nie wiem co gorsze, że dałam wam nadzieje czy to, że znowu odchodzę i tym razem to bezpowrotnie.
Na prawdę nie mam już siły nie wiecie jak bardzo cierpię, co z tego, że opowiadania to taka jakby odskocznia jak teraz nawet słowa nie potrafię z siebie wydusić. Oczywiście jeszcze nie mam tak źle jak na przykład Jenna, która jest wspaniałą osoba i do której na prawdę warto napisać, prawda nie lubi mówić o swoich uczuciach, chciała sie nimi podzielić na swoim blogu, nie potrafiła zrobiła prywatnego, może kiedyś udostępni wam te wspaniale opowiadania, które zawierają dech w piersiach. Apeluje do was wszystkich na piszcie do niej na prawdę jest wspaniała, na pewno wam pomoże, doradzi a może nawet zwierzy sie jak mi, gdy mi opowiadała swoją historie  miałam łzy w oczach na prawdę.
Teraz trochę o tym dlaczego odchodzę z bloga :
-Na prawdę to boli jak ktoś wyśmiewa twoje opowiadania, mówi, że jesteś beztalenciem jest mi na prawdę przykro z tego powodu.
-Nie mogłam znieść tego, że moja osoba nie których strasznie tak boli, że wyzywaja mnie od suk, szmat i dziwęk chociaż w ogóle mnie nie znają.
-Boli mnie to, że tylko pare osób zostawia komentarze a wchodzi i czyta ok 300 osób.
Przepraszam tych, którzy byli dla mnie opoką, czytali moje opowiadania,komentowali a nawet pisali do mnie prywatnie.
Pisząc to nie jedna łza wyplynela mi z oczu.
Tak cholernie będę tęsknić za wieloma z was.
Jeszcze raz przepraszam.
Naty

sobota, 11 stycznia 2014

OS + Przeprosiny



Nie zmienię przeszłości, chociaż bardzo bym chciała.
Nie zapomnę o jego uśmiechu, którym  obdarzał mnie co dziennie.
Nie umiem zapomnieć  o jego błyszczących oczach, z których wyciekała miłość.
Nie mogę zapomnieć jego głosu wypowiadającego moje imię.
To wszystko wydaje się takie trudne.
W każdy samotny wieczór, gdy cisza zaklina mój umysł i przywałuje każde wspomnienie, nawet to najgorsze, które nie świadomie przyjmuję wbijając sztylet jeszcze głębiej w moje serce.
Te wspomnienie, w którym zobaczyłam jaki na prawdę jest.
Ten dzień, w którym zakończyło się moje szczęście a rozpoczęły katusze.
Czy to wszystko musiało się wydarzyć ?

Usłyszałam pukanie , lekko zeszłam po schodach, od kluczyłam zamek i otworzyłam drzwi. Zauważyłam  mojego jedynego przyjaciela Leona, który trzymał wielką torbę w rękach. Mimo że był z Violettą, której nie trawię i tak nigdy mnie nie opuścił chociaż ona mu wielokrotnie kazała.
- Znowu zerwaliście ? - Powiedziałam ze znudzeniem w głosie gdyż to się zdarzało praktycznie co miesiąc jak nie częściej.
- Tym razem na prawdę to koniec, przegięła i to ostro. - Zauważyłam, że nie jest smutny czy przygnębiony tylko zły.  Otworzyłam szerzej drzwi, złapałam jego rękę i pociągnęłam go do środka.
 Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakieś reality, byliśmy tak blisko siebie więc  nawet nie wiem kiedy Leon objął mnie ramieniem.
- Co znowu zrobiła? - Spytałam zaciekawiona gdyż jej wybryki były śmieszne jak dla mnie i nigdy nie  zrobiłabym takich rzeczy ukochanej osobie ale teraz musiała zrobić coś strasznego gdyż Leon zabrał ze sobą swoje rzeczy.  Nie wiem w ogóle czemu on jej tyle razy wybaczał, gdybym miała taki charakter jak on to pewnie nie zerwałabym z Federico od razu po tym co zobaczyłam tylko dała mu wszystko wyjaśnić.
- Zdradziła mnie ale nie wiem czy chcesz wiedzieć z kim bo to może zaboleć.  - W mojej głowie kłębiło się stado myśli, domyślałam się kto to mógł być ale nie chciałam, żeby wypowiadał jego imię, po prostu cały czas zdaje mi się, że on mnie kocha i żałuję tego co zrobił ale właśnie jest ale gdyby żałował skon taktował by się ze mną, napisał  list, esemesa cokolwiek. Po moim policzku spłynęło kilka łez, które chciałam szybko wytrzeć aby Leon ich nie zauważył, za późno. Chłopak przybliżył się do mnie i otarł je delikatnie z mojego policzka. Nasze twarze były bardzo blisko siebie, czułam jego miętowy oddech na mojej twarzy, nasze usta dzieliły milimetry i jak mi się wydaje żadne z nas nie chciało się odsunąć.  On zrobił pierwszy krok złączył nasze usta, w tym momencie poczułam motylki w brzuchu a między nami wybuchło stado fajerwerek i od razu wiedzieliśmy, że to jet to. Jesteśmy dla siebie stworzeni. To było tak oczywiste, że nikt właściwie tego nie zauważał, cały czas byliśmy z osobami, które nie były nam pisane. Nie wiedzieliśmy, że miłość jet tak blisko.
I to właśnie jest takie cudowne, oderwaliśmy się od siebie. Jego oczy patrzały w głąb moich tak jakby miały prześwietlić moją duszę i zostawić w niej cząstkę siebie cóż zostawiły i to na bardzo długo.


****
Jaa Leomiła ? Serio hahahaha tak jakoś mnie na nich naszło ; D A przepraszam, że znowu rozwaliłam Fedemiłe ; c

I teraz ostro się tłumaczę :
Przepraszam za to, że usunęłam bloga bez żadnej zapowiedzi, ostrzeżenia - Nic !
Miałam trudną sytuacje rodziną i tak jakoś wyszło, że nie miałam ochoty prowadzić bloga, nie miałam ochoty na nic.
Dzięki mojej  Jennie i groźbą Teddy wracam na tego bloga! Na razie z takim krótkim przeprosi nowym Os.
Teraz możecie napisać mi jaka to jestem głupia, chamska i tak dalej.

Naty

sobota, 4 stycznia 2014

Capitulo 4/ Część 1



***Proszę przeczytajcie notatkę pod rozdziałem :*

   - Żartujesz sobie, prawda? - Spojrzał na mnie błagalnymi oczami.
Co się ze mną dzieje, tak mnie boli serce, pierwszy raz w życiu odczuwam poczucie winny. Nie, to nie możliwe Ludmiła Ferro nikomu nie współczuje, chociaż  Diego to mój przyjaciel odkąd pamiętam, kocham go ponad wszystko i gdy widzę w jego oczach ból serce mi się kraja. Ale on zawsze był szczęśliwy może czasami zły ale nigdy nie widziałam go zdruzgotanego. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Pokiwałam lekko głową na nie a  moje łzy mimowolnie zaczęły spadać na poduszkę.
-Tylko nie płacz, nic się nie stało  poradzę sobie. - Diego powiedział to z takim przekonaniem, że od razu wpadłam mu w ramiona a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Miłka to gdzie się wybierasz?- Wymusił lekki uśmiech a ja udawałam, że tego nie zauważyłam tylko podeszłam do torby, wyciągnęłam podanie i pomachałam mu nim przed nosem.
-Projektowanie ciuchów to coś dla mnie idę z tobą!- Zaśmialiśmy się.
Przytuliłam się do jego torsu i po chwili zasnęłam.
   Obudziłam się w nocy, spojrzałam na telefon i zobaczyłam tajemniczego esemesa.
-Bez względu na to, co dobrego czy  złego spotkało cię w życiu, nie bierz tego za wyznacznik na zawsze. Nowe lekcje pojawiają się w każdym momencie~P.
Lekko opadłam na łóżko i cały czas rozmyślałam kim może być ~P, prześwietliłam każdego ucznia studio ale to na nic. Może Diego będzie wiedział o kogo chodzi, tak na pewno ! W końcu moje oczy zamknęły się i po raz drugi odpłynęłam do krainy snów.
  Śnił mi się ten sam sen co ostatnio, piękne oczy, które przyglądały się mi z miłością i troską. Wytwór mojej wyobraźni, który wydawał się tak prawdziwy.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozciągnęłam leniwie ramiona nie chcący uderzając Diego w twarz.
- Ała, za co to było? - Od powiedział zaspanym głosem a ja zachichotałam.
- Przepraszam chciałam mocniej. - Uśmiechnęłam się promiennie.
Wiedziałam, że dzisiaj coś dobrego się mi przydarzy, czułam się tak lekko i radośnie. Radośnie? Czy ja tak stwierdziłam nie nie ja nigdy nie jestem radosna, kurde co mi odbija zmieniam się w przesłodzoną Violkę, nie długo zacznę nosić koszulki z jednorożcami i malować usta na różowo.
- Nie, do tego nigdy nie dojdzie. - Usłyszałam głos rozbawionego Diego. On chyba faktycznie jest jakiś magiczny bo wydawało mi się, że powiedziałam to w myślach. Posłałam mu złowrogie spojrzenie ale zaraz dołączyłam się do roześmianego przyjaciela.
Wzięłam plik kartek do ręki, zeszłam po schodach i zasiadłam do stołu obok mojego taty, który jak zwykle zajęty był papierkową robotą.
- Co robisz? - Dosiadł się do nas Diego i zapytał nalewając nam obojgu soku pomarańczowego.
- Kończę wypełniać podanie, które zawiera za trudne pytania jak na twój umysł. - Pokazałam mu język.
 Przez całe śniadanie droczyliśmy się ze sobą jak małe dzieci a mój tata tylko co jakiś czas łapał się za głowę i śmiał się z nas.
Dojechaliśmy do studio o dziwo nie byłam smutna czy zła jak za zazwyczaj dziś byłam inna. Nawet sama nie potrafiłam opisać swoich emocji. Myślę, że to może  dla tego, że opuszczam to miejsce i nie będę musiała już widywać tych twarzy. Telefon mi za wibrował, spojrzałam na ekran i znowu dostałam podejrzanego esemesa:
''Nic nie jest IMPOSSIBLE. Samo to słowo  to przecież I'M POSSIBLE " ~P
Mądre słowa pomyślałam, nie chciało mi się już dopytywać kim jest tajemnicza osoba więc po prostu odpuściłam.
Weszliśmy do klasy, przywitaliśmy się  ze wszystkimi zgromadzonymi, no prawie. W koncie siedział Federico razem z Violettą i przyglądali się nam uważnie. Posłałam im największy uśmiech jaki tylko potrafiłam zrobić a oni aż otworzyli buzię za z dziwienia.

                                                                     ***
Rozdział dedykuję :
Martusi wiem, że nie czytasz ale muszę :* 
Vanill, która zawsze mnie wspiera : *
i Nikki, której mogę się wyżalić i trochę powariować :**
Sorry, że dedykuję wam taki beznadziejny rozdział.
Tak jest to część pierwsza.
Strasznie jakaś dziwna, jeeezu jeszcze tyle dialogów,  masakra. 
Poprzedni rozdział był trochę słabo komentowany ale wam odpuszczę bo ten dodałam późno i jeszcze część pierwsza OMG.
Jest już PONAD 1000 wyświetleń a wczoraj była tygonica bloga :D
Nie robiłam osobnego postu gdyż nie lubię zaśmiecać bloga. 
Kooochamm was mocnoo i bardzo  <3
I stwierdziłam, że z tej okazji odpowiem na każde pytanie, które zostanie zadane mej osobie pod tym rozdziałem :D 



czwartek, 2 stycznia 2014

LBA + Miła niespodzianka

Zostałam nominowana do LBA przez Alexsandrę Comello z bloga (Tú eres el sol, yo soy la luna, pero los puestos se atraen) :D

Pytania od Olci :
1. Żałujesz, że założyłaś bloga?
- Nie i mam nadzieję, że tak zostanie :D
2.Naxi vs Marcesca?
- Naxi zawsze i wszędzie <3
3.Uczysz się grać na jakimś instrumencie? 
- Olcia dobrze wiesz, że uczyłam się kiedyś na gitarze i na flecie ale teraz już nie za bardzo mnie do tego ciągnie.
4.Śpiew vs Taniec ?
- Taniec <3<3
5.Co sądzisz o moim blogu? 
- Jest świetny, uwielbiam go <3
6.Ciężko przychodzą ci pomysły na nowe rozdziały i OP ? 
Wiesz co nie. Czasem zdarzają mi się blokady i nie wiem co napisać ale za zwyczaj na jeden rozdział mam 100 pomysłów i nie wiem, który wykorzystać.
7.Maxi,Leon,Marco,Diego,Broduey,Andreas czy Federico?
- Diego i jeszcze raz Diego <3 
   a i jeszcze  Federico <3 
8.Oglądasz Scobby doo ? xD
- Teraz już nie ale w dzieciństwie była to moja ulubiona bajka :D
9.Ulubiony kanał z bajkami w dzieciństwie? 
- Disney Chanel i CN <3
10.Tolerujesz Caxi? 
- Nie ! Nienawidzę ich ! !!

Dziękuję za nominację <3

Moje nominacje :


Pytania ode mnie :
1.Lubisz Diego ?  ( Ja go kocham i uwielbiam :D)
2.Leonesca vs Marcesca ?
3.Lubisz Violette ?
4.Jaką książkę ostatnio czytałaś ? 
5.Lubisz sport ? Jak tak to jaki najbardziej ? 
7.Co sądzisz o moim blogu ?
8.Lubisz czekoladę ?
9.Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?
10. Jak rozpoczęła się twoja przygoda z serialem? 


+ Miła niespodzianka 
Ja oraz moja ukochana Vanill postanowiłyśmy założyć wspólnego bloga z opowiadaniami. Teraz za pewne się cieszycie i klikacie od razu w linka :D 
Prosimy o odwiedzanie i pozostawienie komentarza z wyrażeniem swojej opinii. Haha.

środa, 1 stycznia 2014

Capitulo3


Bałam się, było ciemno, a lampy uliczne nie dawały zbyt dużo światła.
Myślałam, że się zgubię, chociaż wiedziałam gdzie jestem.
Czułam, że od dłuższego czasu ktoś mnie obserwuje, cóż nie jest to zbyt bezpieczna okolica.
Musiałam poprawiać pasek od torebki, który co jakiś czas spadał mi z ramienia.
Nie ukrywam, że mnie to trochę spowalniało.
Nagle poczułam na swoim ramieniu chłodną dłoń.
Po moim ciele przeszły dreszcze, a oczy zaczęły się szklić.
-Ludmiła, daj mi wszystko wytłumaczyć.- Na karku poczułam znajome ciepło.
Odwróciłam głowę i ujrzałam Federico.
Na początku chciałam go mocno przytulić ale się opamiętałam.
-Odejdź, nie chcę cię widzieć!- Wykrzyknęłam mu to w twarz, a on posmutniał.
Daj mu szansę.- Usłyszałam głos w mojej głowie, który nie chciał ustać.
Stałam dobre parę minut w milczeniu i patrzyłam na księżyc, który unosił się nad ulicą.
-Masz pięć minut. - Rzekłam i zaczęłam bawić się włosami, udając, że to co ma do powiedzenia w ogóle mnie nie obchodzi.
-Ja...Ja tego nie chciałem, proszę wybacz mi ja cię kocham. - Nagle przerwał mu dźwięk przysłanego esemesa. Wziął telefon do ręki i spojrzał na wyświetlacz, nie przeczytał  tylko ściskał telefon mocno w dłoni.
-Czytaj. - Powiedziałam i wskazałam na czarnego IPhone.
-Nie to może zaczekać. - Opowiedział ze spokojem w głosie.
- To ja przeczytam!- Krzyknęłam i wyrwałam mu urządzenie.
-Od Violka Kochanie-Jak tam nasz plan zniszczenia Ludmiły?
Do oczu cisnęły mi się łzy. Byłam wściekła, ale czułam, że nie mam siły krzyczeć.
Miałam w gardle ogromną gulę. Oddałam Federico telefon.
- Ludmiła daj mi to wszystko wytłumaczyć- powiedział kiedy przeczytał wiadomość.
- Ale co tu tłumaczyć?- Zapytałam cicho.- Daj mi po prostu spokój- dodałam po chwili głośniej i odwróciłam się do niego plecami. 
Szłam, właściwie biegłam.
Moje oczy znowu były zalane łzami przez tego palanta. Tak, palant to dobre określenie.
Spojrzałam na telefon było już późno a jeszcze do tego miałam dwadzieścia nie odebranych połączeń od Diego.
On mnie zabije
Wpadłam do domu.  Uf, tata był w swoim biurze znaczy, że nic nie wie.
Z sunęłam z obolałych nóg czarne szpilki i wspięłam się ospale po schodach do mojego pokoju.
Uchyliłam lekko drzwi i ujrzałam zrozpaczonego przyjaciela siedzącego na krześle obrotowym, trzymającego moje zdjęcie oprawione w złotą ramkę i gapiącego się w ekran telefonu komórkowego.
Weszłam po cichu, rzuciłam torbę na krzesło i stanęłam na środku pokoju czekając aż Diego mnie przytuli. Tak bardzo teraz potrzebowałam jego dotyku, chciałam poczuć tylko zapach jego perfum.
Łzy już dawno zaschły mi na policzku a ja raczej byłam wściekła niż smutna.
Przyjaciel zmierzył mnie całą od  góry do dołu,  uśmiechnął się szeroko gdy zobaczył, że nic mi nie jest. Podbiegł do mnie i ucałował moje czoło a później zatopił się w moich ramionach.
Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie, tylko tak czułam się bezpiecznie.
-Zgadnij kto dzisiaj był u ciebie. - Oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy  bojąc się, że może mnie zranić dalsza część jego wypowiedzi.
- Federico zapewne. Dzisiaj zaczepił mnie na ulicy i nie uwierzysz co zrobił.- Nie dokończyłam gdyż przerwał mi, kiwając przecząco głową.
- To była twoja mama. - Odezwał się po chwili, łapiąc mnie za rękę.
Zakręciło mi się w głowie, a moim oczom pokazały się czarne plamki.
Opadłam na wielkie łóżko.
Nie mogłam uwierzyć, że po tylu latach przez, które nie odezwała się do mnie ani słowem przychodzi sobie do mnie jakby nigdy nic.
Moja głowa leżała na kolanach przyjaciela, a ten żeby mnie uspokoić głaskał moją głowę.
Musiało to wyglądać dramatycznie. Ale moje życie już takie jest. Czasem mi się wydaje, że gram w
jakiejś operze mydlanej.
-O co ci chodziło z Fede dzisiaj? Jak to cię zaczepił? - Spytał w pewnym momencie. Cóż wiedziałam, że zada to pytanie ale nie spodziewałam się, że w  tej chwili. Co mam mu powiedzieć, że  ufałam temu chłopakowi a on z pomocą Castillo rozdrobnił moje serce na kawałki? Każdy teraz by powiedział, że dramatyzuję, że to tylko młodzieńcza miłość i kiedyś spotkam kogoś bardziej odpowiedniego. Ale tak nie jest , ja go kocham a miłości nie można tak od razu wyrzucić z swojego serca chociaż nie wiem jak mocno by się próbowało.
Nie odpowiedziałam mu tylko wstałam, wzięłam piżamę do ręki i zamknęłam się w łazience.
Rozebrałam się i weszłam pod prysznic.  Moje ciało było całe czerwone, można powiedzieć, że się prawie gotowało. Odkręciłam zimną wodę, żeby trochę ochłonąć. Po mojej bladej skórze wiły się kropelki wody. Czułam się przyjemnie, odstąpiłam trochę od problemów ale wiedziałam, że gdy tylko za kręcę wodę one wrócą.  Ciekawe jak to jest być szczęśliwym ? Tak po prostu żyć z dnia na dzień i nie przejmować się tym co cię spotkało lub co cię czeka?
Chciałabym, żeby problemy  mnie nie przytłaczały ale raczej to nie możliwe.
Wyszłam z łazienki, położyłam się obok Diego a on podał mi kakao. Jejku, nie zasługuję na niego.
Zaczęliśmy wspominać młodzieńcze lata. Jak miałam rozczochrane włosy i ubierałam spodnie, chciałabym wrócić do tego czasu gdy nie przejmowałam się wyglądem.
-A pamiętasz jak moja mama niechcący zafarbowała mi włosy na blond?
- Nie rozstawaliśmy się w tedy ani na moment. -powiedziałam pocierając o jego rękę.
- Teraz przecież też się nie rozstajemy, chodzimy nawet do tej samej szkoły i mieszkamy razem. -uśmiechnął się najszerzej jak tylko umiał.
- Właśnie muszę ci coś powiedzieć, ja..ja odchodzę ze studia.- wyjąkałam.


***

Rozdział dedykuję Vanill <3
Jak coś przepraszam za błędy bo pisałam to wszystko na telefonie xD
Olcia LBA dodam w następnej notce :*
Dziękuje za tyle wspaniałych komentarzy <3
Te długie cieszą mnie najbardziej bo jest co poczytać a ja kocham czytać :D
Wszystkiego naj w 2014 :D
Wasze rozdziały pokomentuje jak wrócę do domu ibęde na komputerze xD
Boże jakie dno napisałam aż wstyd .
Zapraszam do zakładki Bohaterzy, możecie się z tego dużo dowiedzieć.
Niedługo dodam jakąś notke z objaśnieniem fabuły bo nie którzy się upominali, że nie wiedzą za bardzo o co chodzi :D

Naty




niedziela, 29 grudnia 2013

Capitulo 2

 
   Odkąd odeszła od nas mama noc w noc śniły mi się koszmary. 
Głównie takie, w których umierałam. 
Wmawiałam sobie, że to tylko puste sny, że to nie dzieję się na prawdę. Pomogło. Mniej więcej.
Dziś nie obudziłam się w nocy. 
To chyba jakiś cud ale miałam bardzo przyjemny sen. 
Śniły mi się oczy, które wyrażały więcej niż tysiąc słów. Mówiły kocham cię .
Jednak nie wiedziałam do kogo one należą. 
No cóż, to tylko sen stwierdziłam i wyrwałam się z objęć Diego tak, żeby go nie obudzić. 
Na palcach poszłam do łazienki, po drodze chwyciłam wcześniej uszykowane ubranie i zaczęłam wykonywać poranne czynności.
-Miłka, Diego chodźcie na śniadanie! - Zdziwił mnie krzyk taty. Z jednej strony dlatego, że zawsze o tej porze był już w pracy, z drugiej skąd on wiedział, że jest u mnie Diego? No nie ważne. 
Mój przyjaciel wstał z łóżka ledwo trzymając się na nogach. Spojrzałam w jego oczy, okazywały zmęczenie. 
Fakt nie należał do rannych ptaszków ale zawsze wstawał wcześniej ode mnie.
Może moje problemy go tak męczą? On ma mnie dość!
Nie zadręczaj się Ludmiła. Pomyślałam i spojrzałam w lustro.
Moje oczy były pełne bólu ale można było w nich zobaczyć iskierki, które nie długo miały się przerodzić w prawdziwy ogień.
Zeszłam na dół. 
Diego i tata siedzieli przy stole jedząc naleśniki i rozmawiając na jakiś poważny temat. 
Zauważając mnie uśmiechnęli się oboje. 
Zachowywali się tak jak byłabym ich oczkiem w głowie. 
Czy oni się o mnie martwią? 
Nie to nie możliwe, mój tata nigdy się mną zbytnio nie przejmował chociaż wiem, że mnie bardzo kocha. 
A Diego, on zawsze był taki opiekuńczy, zawsze dostrzegał tylko mnie a inne osoby go w ogóle nie obchodziły. 
Może dla tego, że tylko ja mu zostałam? 
Nie, po prostu mnie bardzo kocha. - Pomyślałam, a na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
-Będę tutaj mieszkał, oczywiście do czasu aż mój ojciec pójdzie na jakąś terapię. - Przerwał niezręczną ciszę. 
Nie musiałam nic mówić on wiedział, że bardzo się cieszę. Wystarczyło spojrzeć na wyraz mojej twarzy. 
    Spojrzałam na zegarek. Zaraz mieliśmy być w studio.
Szczerze ? Nie mam ochoty tam iść. 
Śpiewanie już nie jest dla mnie tym czym było rok temu, ewidentnie się zmieniłam. I to było widać na pierwszy rzut oka.
Usiadłam na miejscu pasażera w moim czarnym Lamborghini, dziś nie miałam ochoty prowadzić więc zastąpił mnie mój przyjaciel. 
W ogóle czy ją mam dzisiaj na coś? 
Dojechaliśmy. 
Boję się, tak cholernie się boję. 
Co zrobię jak go zobaczę? 
Nie mogę okazać słabości, nie tu. 
Co ludzie by o mnie pomyśleli? 
Pewnie, że taka zołza ma uczucia ale ja nie chcę by o tym wiedzieli. 
Wolę udawać oschłą sukę. 
Uśmiechnęłam się nie pewnie i weszłam do budynku trzymając się kurczowo mojego przyjaciela. 
Fran i Cami przywitały mnie gorąco. 
Od nie dawna mogę na nie liczyć, zakolegowałyśmy się.
Właściwie od tego dnia, w którym Violetta pokazała jaka na prawdę jest. Wszyscy przyznali mi rację i zyskałam wielkie grono przyjaciół znajomych. 
Weszliśmy do sali i usiedliśmy na stałych miejscach, tylko my takie mieliśmy. 
Czułam, że zaraz zdarzy się coś niemiłego. 
Do sali wszedł Federico. 
Moje serce zaczęło bić mocniej. Co ja mówię ono szalało.
Odwróciłam głowę w drugą stronę i chwyciłam Diego za rękę. 
Jest ok, jest ok tylko nie płacz. Powtarzałam sobie to w myślach chyba przez połowę lekcji. Tak,  nie obchodzą mnie lekcje Angie, ciągle gada tylko o wielkim ''talencie'' Violettki. 
Wspomniała znowu jej imię. A na moje usta cisnęły się słowa, których nie chciałam wy powiedzieć, bo skończyło by się to wywaleniem z klasy. 
   Lekcje minęły mi bardzo szybko, przez resztę dnia w ogóle nie patrzyłam na Federico. 
Chciał ze mną porozmawiać, wytłumaczyć wszystko ale Diego zagroził mu, że zaraz oberwie i dał sobie spokój.
-Jedziesz ze mną po rzeczy, czy odwieźć cię do domu? - Powiedział mój przyjaciel. 
-Wysadź mnie w centrum muszę coś załatwić.- Odrzekłam i ruszyłam w stronę samochodu.
Całą drogę nuciliśmy piosenki lecące w radiu i świetnie się przy tym bawiliśmy. 
Pierwszy raz od dawna się tak dobrze czułam. 
Cała aż promieniałam.
   Wysiadłam w centrum obok wielkiej szkoły. Właśnie tam musiałam coś zrobić. 
Przed nią kręciło się wiele uczniów. Jedni malowali przyrodę czy coś tam, drudzy pisali  w swoich notatnikach zapewne wiersze. Inni recytowali Szekspira. W końcu dostrzegłam tych do których zamierzałam dołączyć. Projektanci- rozmawiali o skórzanej kurtce, która pojawiła się na okładce Vouga. Nie chwaląc się też zwróciłam na nią uwagę przeglądając pisemko. 
Zmierzałam do sekretariatu po papiery, które mi były potrzebne do zapisania się na drugi semestr, który rozpoczynał się za parę dni. 
Dostałam gruby plik kartek i dowiedziałam się, że odpowiedź dostanę na drugi dzień od złożenia dokumentów. 
Od chodząc z tego miejsca wpadłam na niską czarnowłosą dziewczynę. O boskim uśmiechu.
Sama chciałabym taki mieć. 
-Oj przepraszam. - Rzuciłam szybko i miałam już odchodzić.
-Natalia, moje imię to Natalia. - Powiedziała z hiszpańskim akcentem, który tak uwielbiałam. 
-Ludmiła. - Odpowiedziałam. 
Później pogrążyłyśmy się w rozmowie a na koniec wymieniłyśmy się numerami. 
Nie powiem miła była, mogłabym się z nią nawet zaprzyjaźnić. 
Zdałam sobie sprawę, że w studio tylko marnowałam czas. 
Na myśl o tym miejscu, w którym ludzie wyrządzili mi wiele krzywd, nawet takich błahostek przeszły mi dreszcze. Nie chciałam tam wracać, choć wiedziałam, że to moje miejsce, wiedziałam to rok temu. 
Teraz już tak nie sądzę, ludzie się zmienili miejsce zresztą też a atmosfera, która panowała w powietrzu jeszcze bardziej zniechęcała do przychodzenia tam na lekcję.

                                                                      ***
Nie wiem co tak szybko, kurde musiałam to napisać.
Jak zawsze nie podoba mi się ale musicie się do tego przyzwyczaić ;D
Króciutki ...

Nikoletto moja kochana specjalnie dla ciebie większa czcionka <3
W ogóle dziękuje wszystkim komentatorom, jesteście kochani :*
I Olci mojej najlepszej <3
Tak troszku jeszcze dla mojej Martuśki :*
A, w ogóle Xenia mi skomentowała rozdział. O ja jaram się!

Naty

sobota, 28 grudnia 2013

Capitulo 1

                                 

                                  
                                    Kiedy marzenia się rozpadają a ci , których czcimy są najgorsi ze wszystkich .

  

Jestem Ludmiła Ferro i  oficjalnie przekonałam się czym jest  ból .Czułam go od stóp do głów . Przeszywał mnie na każą moją myśl na jego temat . W moich uszach słychać było tylko słowa , którymi mnie tak zranił . A oczy przedstawiały mi tylko jego wredny uśmieszek  . Nie dostrzegałam tego po co tu przyszłam . Nie mogłam oglądać wystawy , zajadać się ulubionymi ciastkami i rozmawiać o głupotach z Diego . Ale nie  mogłam też stąd wyjść  to miejsce mnie uspokajało, przypominało o mamie z którą od dawna nie mam już kontaktu. Ten sklep po prostu był czymś moim. 
  Zdecydowałam się szczerze porozmawiać z przyjacielem o swoich osobistych zmaganiach , ponieważ bałam się , że problemy z którymi się mierzyłam zrujnują bardziej moją psychikę jak o nich nikomu nie powiem . Z resztą o wszystkim się  dowie prędzej czy później. Czułam jak po moim policzku spływa kilka gorzkich łez . Diego zauważając to otarł je szybko ale o nic nie pytał, po prostu stał przy mnie trzymając moje ramiona w obawie , że zaraz zemdleję . Co było bardzo prawdo podobne . 
-  Czemu w życiu to ja zawsze obrywam najgorzej a ona ma je usłane różami?. - Ciężko było mi przełknąć te słowa ale na szczęście nie musiałam nic więcej mówić gdyż z Diegi'em rozumieliśmy się bez słów . Nie wiem jak on to robił , że patrzył w moje oczy i wiedział już wszystko . Czasami się zastanawiałam czy nie jest jakimś czarodziejem ale potem karciłam siebie w myślach za swoją głupotę.
- Życie może być czasem bardzo trudne, ale zawsze warto przebrnąć przez ból. Lepiej przecież odczuwać  wszystkie emocje, niż nie czuć niczego. - Kocham te jego poetyckie stwierdzenia. Od razu zrobiło mi się lżej.  Nic nie odpowiedziałam więc kontynuował swój monolog .
-To jest twoje życie-dysponujesz wszystkim, co potrzebne, by prowadzić takie życie, o którym zawsze marzyłaś. Spójrz na wszystko, czego się nauczyłaś oraz doświadczyłaś, i wykreuj swoją własną rzeczywistość. Piękne w życiu jest to, że jeżeli nie podoba ci się, gdzie jesteś i jacy ludzie cię otaczają, zawsze jest nowa chwila i nowy dzień by zacząć jeszcze raz.
   Było już późno więc dom był cichy. Nawet mój zapracowany tata już spał. Usiadłam na brzegu łóżka w splątanej kołdrze, chwyciłam telefon na wypadek gdyby Federico napisał, przeprosił, czy  coś.
Nic.
Wtedy zaczęłam się irytować. Czułam, jak mój oddech przyśpiesza, a dłonie układają się w pięści na kołdrze. 
Dlaczego musiał to zrobić?  Dlaczego wszystko musiało być takie trudne? Dlaczego ją pocałował? Dlaczego nie pobiegł za mną? A co najważniejsze czy on mnie w ogóle kochał? 
Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że płaczę dopóki nie zobaczyłam ciemniejszych plam na białej poduszce, którą trzymałam. Naprawdę nie chciałam płakać nie po tym co powiedział mi Diego. Nie było warto. 
Na wspomnienie o przyjacielu przypomniały mi się słowa, które do mnie wypowiedział a właściwie ich końcówka - ''zawsze jest nowa chwila i nowy dzień by zacząć jeszcze raz''. Porządnie przemyślałam te słowa i już wiedziałam co zrobię.Dzięki mojemu genialnemu pomysłowi zapomnę o wszystkich problemach , o ludziach których skrzywdziłam , o tych którzy skrzywdzili mnie i zapomnę o nim. 
   Siedziałam wtulona w poduszkę gdy ktoś zapukał w drzwi od balkonu . Jednak ja dobrze wiedziałam kim był ten ktoś , on zawsze przychodził do mnie gdy miał jakiś problem, zawsze o tej samej godzinie. 
Diego - pomyślałam i ruszyłam w stronę drzwi balkonowych przewracając wszystko co stało mi na drodze. 
Otworzyłam mu a on wparował do mnie zdyszany mało  co się nie przewracając.
-Co się stało ?Znowu ojciec  ? - Spytałam z troską w głosie.
-Oczywiście, że on . - Jego wyraz twarzy zrobił się bardziej ponury ale i tak posyłał mi lekki uśmiech. Jego serce biło tak mocno, że myślałam, że zaraz ogłuchnę. Jego lodowate dłonie dotknęły lekko mojego policzka a po moim ciele przeszedł lekki dreszcz. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, który od dłuższego czasu próbowałam wymusić stojąc przed lustrem i udając, że się w ogóle nie przejmuję Federico . Wtuliłam się w jego umięśnione ramię .
-Idziemy ? - Zapytał i wskazał palcem na balkon.
-Jasne. -Odpowiedziałam krótko .
Rozłożyliśmy koc i ułożyliśmy się obok siebie. 
Wpatrywałam się w czarne niebo usłane migającymi gwiazdami.
Uwielbiam ten widok, mój przyjaciel zresztą też.
Leżeliśmy tam sporo czasu ale nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Gdy już prawie zasypiałam Diego złapał mnie za rękę, na początku czułam się niezręcznie jednak bijące od niej ciepło mnie przekonało i ścisnęłam ją mocniej.
Boże dziękuję za taki dar jakim jest mój przyjaciel Diego.
    
                                           Uciekam przed ciemnością ale nie mogę się tak po prostu ukryć .
                                                           Lękam się zachodu słońca, lękam się nocy
                                                    Potrzebuję cię tutaj ze mną, bo czuję się źle,  o tak.
                             

                                                                  ***


Dno.
Dno.
Dno.
Za dużo dialogu.
Krótki jakiś.
Ah, i brak pomysłu na tytuł...
Dziękuje kornelia80 i Alexsandra Comello za to, że zwróciły uwagę na moje błędy starałam się je poprawiać ale Blogger mnie nie słucha. 
A przede wszystkim dziękuję wszystkim, którzy skomentowali wstęp - aż 9 osób!

piątek, 27 grudnia 2013

Wstęp


Czasem udaje , że moim najwcześniejszym wspomnieniem z dzieciństwa jest co niedzielne odwiedzanie sklepu Tiffany & Co z moją mamą . Jestem mała więc mama ubiera mi płaskie buty , sadza na kanapie i podaje gorącą czekoladę z bitą śmietaną .Każe mi czekać aż ułoży swoje idealne długie blond włosy , włoży sznur pereł na szyje i spryska swoje ciało Chanel no.5 . Potem wsiadamy do żółtej taksówki i ruszamy na miejsce . Mama zostawia mnie pod opieką ekspedientki i rusza do pracy.  W naszym domu od dłuższego czasu jest inaczej. Rodzice albo się kłócą albo nie odzywają się do siebie  i mam wrażenie , że  się rozejdą   więc robię jak kazała mi mama i wędruje po sklepie .  Nie jestem w stanie dosięgnąć lady więc pani przynosi mi taborecik na którym mogę stanąć . Oglądam biżuterię całymi godzinami , aż od nieustannego stania boli  mnie kręgosłup . To lepsze,  niż siedzieć w domu i słuchać nieustającej kłótni rodziców , a po za tym mama mi kazała .  
   W moim wspomnieniu oglądam biżuterię cały dzień . Nie robię sobie przerw nawet na jedzenie , picie albo pójście do toalety . Po prostu patrzę i odpływam myślami , udając , że nigdy już nie będę musiała wrócić do domu , że nigdy nie będę musiała  oglądać ich kłótni , rzucania przedmiotami i szarpaniny . 
 Można się zatracić w powtarzaniu - wyciszyć myśli . Przekonałam się jakie to cenne w bardzo młodym wieku . Pamiętam bukiety kwiatów stojące na ladzie , płatki śniegu  za oknem opadające na zmarznięty chodnik , szczere uśmiechy sprzedawców . Po kilku latach mama się wyprowadziła , już nie zaprowadzała mnie w niedziele do sklepu . Chodziłam sama . Czasami tata  wpadał do mnie i całował w czoło , co było miłe .Pewnej niedzieli  pojawił się chłopak . Miał ciemne włosy i uśmiech , który zdawał się nigdy nie znikać .  - Mieszkam niedaleko ciebie - Powiedział -chodzimy do tej samej klasy  .  .
Nie zwracałam na niego uwagi i wpatrywałam się w diamenty włożone starannie w pierścionek . Miał na imię Diego i wydawał się bardzo miły ale nie chciałam się z nikim zaprzyjaźniać .
-Ignorujesz mnie ? - Zapytał . 
Próbowałam udawać , że go tam nie ma , bo w tamtym czasie udawałam, że nie ma całego świata . 
-Dziwna jesteś - Powiedział - Ale mi to nie przeszkadza .  
Stanął koło mnie i wpatrywał się  razem ze mną . Okazało się , że jego mama zmusza go , żeby tu przychodził .
  W moim wspomnieniu gadamy godzinami  i delektujemy się ciasteczkami zakupionymi przez mojego tatę dopóki nie zamkną sklepu .
 Chodzimy tam co niedziele przez kolejne lata . 

                                               ***
Za mało trochę o serialu .
Brak rzeczywistości .
Wspomnienie .
Rodząca się przyjaźń - Coś pięknego .
Nie umiem pisać -Ale to lubię .

Naty