sobota, 4 stycznia 2014
Capitulo 4/ Część 1
***Proszę przeczytajcie notatkę pod rozdziałem :*
- Żartujesz sobie, prawda? - Spojrzał na mnie błagalnymi oczami.
Co się ze mną dzieje, tak mnie boli serce, pierwszy raz w życiu odczuwam poczucie winny. Nie, to nie możliwe Ludmiła Ferro nikomu nie współczuje, chociaż Diego to mój przyjaciel odkąd pamiętam, kocham go ponad wszystko i gdy widzę w jego oczach ból serce mi się kraja. Ale on zawsze był szczęśliwy może czasami zły ale nigdy nie widziałam go zdruzgotanego. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Pokiwałam lekko głową na nie a moje łzy mimowolnie zaczęły spadać na poduszkę.
-Tylko nie płacz, nic się nie stało poradzę sobie. - Diego powiedział to z takim przekonaniem, że od razu wpadłam mu w ramiona a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Miłka to gdzie się wybierasz?- Wymusił lekki uśmiech a ja udawałam, że tego nie zauważyłam tylko podeszłam do torby, wyciągnęłam podanie i pomachałam mu nim przed nosem.
-Projektowanie ciuchów to coś dla mnie idę z tobą!- Zaśmialiśmy się.
Przytuliłam się do jego torsu i po chwili zasnęłam.
Obudziłam się w nocy, spojrzałam na telefon i zobaczyłam tajemniczego esemesa.
-Bez względu na to, co dobrego czy złego spotkało cię w życiu, nie bierz tego za wyznacznik na zawsze. Nowe lekcje pojawiają się w każdym momencie~P.
Lekko opadłam na łóżko i cały czas rozmyślałam kim może być ~P, prześwietliłam każdego ucznia studio ale to na nic. Może Diego będzie wiedział o kogo chodzi, tak na pewno ! W końcu moje oczy zamknęły się i po raz drugi odpłynęłam do krainy snów.
Śnił mi się ten sam sen co ostatnio, piękne oczy, które przyglądały się mi z miłością i troską. Wytwór mojej wyobraźni, który wydawał się tak prawdziwy.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozciągnęłam leniwie ramiona nie chcący uderzając Diego w twarz.
- Ała, za co to było? - Od powiedział zaspanym głosem a ja zachichotałam.
- Przepraszam chciałam mocniej. - Uśmiechnęłam się promiennie.
Wiedziałam, że dzisiaj coś dobrego się mi przydarzy, czułam się tak lekko i radośnie. Radośnie? Czy ja tak stwierdziłam nie nie ja nigdy nie jestem radosna, kurde co mi odbija zmieniam się w przesłodzoną Violkę, nie długo zacznę nosić koszulki z jednorożcami i malować usta na różowo.
- Nie, do tego nigdy nie dojdzie. - Usłyszałam głos rozbawionego Diego. On chyba faktycznie jest jakiś magiczny bo wydawało mi się, że powiedziałam to w myślach. Posłałam mu złowrogie spojrzenie ale zaraz dołączyłam się do roześmianego przyjaciela.
Wzięłam plik kartek do ręki, zeszłam po schodach i zasiadłam do stołu obok mojego taty, który jak zwykle zajęty był papierkową robotą.
- Co robisz? - Dosiadł się do nas Diego i zapytał nalewając nam obojgu soku pomarańczowego.
- Kończę wypełniać podanie, które zawiera za trudne pytania jak na twój umysł. - Pokazałam mu język.
Przez całe śniadanie droczyliśmy się ze sobą jak małe dzieci a mój tata tylko co jakiś czas łapał się za głowę i śmiał się z nas.
Dojechaliśmy do studio o dziwo nie byłam smutna czy zła jak za zazwyczaj dziś byłam inna. Nawet sama nie potrafiłam opisać swoich emocji. Myślę, że to może dla tego, że opuszczam to miejsce i nie będę musiała już widywać tych twarzy. Telefon mi za wibrował, spojrzałam na ekran i znowu dostałam podejrzanego esemesa:
''Nic nie jest IMPOSSIBLE. Samo to słowo to przecież I'M POSSIBLE " ~P
Mądre słowa pomyślałam, nie chciało mi się już dopytywać kim jest tajemnicza osoba więc po prostu odpuściłam.
Weszliśmy do klasy, przywitaliśmy się ze wszystkimi zgromadzonymi, no prawie. W koncie siedział Federico razem z Violettą i przyglądali się nam uważnie. Posłałam im największy uśmiech jaki tylko potrafiłam zrobić a oni aż otworzyli buzię za z dziwienia.
***
Rozdział dedykuję :
Martusi wiem, że nie czytasz ale muszę :*
Vanill, która zawsze mnie wspiera : *
i Nikki, której mogę się wyżalić i trochę powariować :**
Sorry, że dedykuję wam taki beznadziejny rozdział.
Tak jest to część pierwsza.
Strasznie jakaś dziwna, jeeezu jeszcze tyle dialogów, masakra.
Poprzedni rozdział był trochę słabo komentowany ale wam odpuszczę bo ten dodałam późno i jeszcze część pierwsza OMG.
Jest już PONAD 1000 wyświetleń a wczoraj była tygonica bloga :D
Nie robiłam osobnego postu gdyż nie lubię zaśmiecać bloga.
Kooochamm was mocnoo i bardzo <3
I stwierdziłam, że z tej okazji odpowiem na każde pytanie, które zostanie zadane mej osobie pod tym rozdziałem :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękny <33333
OdpowiedzUsuńI wcale nie ma tak dużo dialogów :)
Beznadziejny to jest mój komentarz, a nie ten rozdział :*
Właśnie, beznadziejny, ale ja już muszę leciec, bo od jakiejś... godziny? słyszę tylko "Ola, poodkurzaj!" i coś w tym stylu xD
Papa <3
Wiedziałam, że rozdział nie będzie tak zły jak mi opisywałaś. Jest naprawdę świetny i dziękuję, że mi go dedykowałaś:*.
OdpowiedzUsuńLu uderzyła Diego;C.
Ale za to jaka potem taka promienna i radosna się zrobiła!:D
Jednak najbardziej mnie zastanawia kto to ~P.
Jeszcze raz dziękuję za dedykację i życzę dużo weny na 2 część (zwłaszcza na początek:D).
~Vanill
ajajaj ♥
OdpowiedzUsuńkróciutki, ale to co?
Przecież przekazałaś w nim wszystko co najważniejsze :D
Uwielbiam u Ciebie to, że zawsze za nutką humoru czai się jakiś episod. :D
A Fede? Cały czas zastanawia mnie co się dzieje...
Niech o nią walczy, skoro ją kocha a nie !
Swoim zachowaniem pcha ją w ramiona Diego. xD
krótko, wiem... ale dzisiaj dłużej nie będzie ;c.
Buziaki, Nikoletta :*