środa, 1 stycznia 2014

Capitulo3


Bałam się, było ciemno, a lampy uliczne nie dawały zbyt dużo światła.
Myślałam, że się zgubię, chociaż wiedziałam gdzie jestem.
Czułam, że od dłuższego czasu ktoś mnie obserwuje, cóż nie jest to zbyt bezpieczna okolica.
Musiałam poprawiać pasek od torebki, który co jakiś czas spadał mi z ramienia.
Nie ukrywam, że mnie to trochę spowalniało.
Nagle poczułam na swoim ramieniu chłodną dłoń.
Po moim ciele przeszły dreszcze, a oczy zaczęły się szklić.
-Ludmiła, daj mi wszystko wytłumaczyć.- Na karku poczułam znajome ciepło.
Odwróciłam głowę i ujrzałam Federico.
Na początku chciałam go mocno przytulić ale się opamiętałam.
-Odejdź, nie chcę cię widzieć!- Wykrzyknęłam mu to w twarz, a on posmutniał.
Daj mu szansę.- Usłyszałam głos w mojej głowie, który nie chciał ustać.
Stałam dobre parę minut w milczeniu i patrzyłam na księżyc, który unosił się nad ulicą.
-Masz pięć minut. - Rzekłam i zaczęłam bawić się włosami, udając, że to co ma do powiedzenia w ogóle mnie nie obchodzi.
-Ja...Ja tego nie chciałem, proszę wybacz mi ja cię kocham. - Nagle przerwał mu dźwięk przysłanego esemesa. Wziął telefon do ręki i spojrzał na wyświetlacz, nie przeczytał  tylko ściskał telefon mocno w dłoni.
-Czytaj. - Powiedziałam i wskazałam na czarnego IPhone.
-Nie to może zaczekać. - Opowiedział ze spokojem w głosie.
- To ja przeczytam!- Krzyknęłam i wyrwałam mu urządzenie.
-Od Violka Kochanie-Jak tam nasz plan zniszczenia Ludmiły?
Do oczu cisnęły mi się łzy. Byłam wściekła, ale czułam, że nie mam siły krzyczeć.
Miałam w gardle ogromną gulę. Oddałam Federico telefon.
- Ludmiła daj mi to wszystko wytłumaczyć- powiedział kiedy przeczytał wiadomość.
- Ale co tu tłumaczyć?- Zapytałam cicho.- Daj mi po prostu spokój- dodałam po chwili głośniej i odwróciłam się do niego plecami. 
Szłam, właściwie biegłam.
Moje oczy znowu były zalane łzami przez tego palanta. Tak, palant to dobre określenie.
Spojrzałam na telefon było już późno a jeszcze do tego miałam dwadzieścia nie odebranych połączeń od Diego.
On mnie zabije
Wpadłam do domu.  Uf, tata był w swoim biurze znaczy, że nic nie wie.
Z sunęłam z obolałych nóg czarne szpilki i wspięłam się ospale po schodach do mojego pokoju.
Uchyliłam lekko drzwi i ujrzałam zrozpaczonego przyjaciela siedzącego na krześle obrotowym, trzymającego moje zdjęcie oprawione w złotą ramkę i gapiącego się w ekran telefonu komórkowego.
Weszłam po cichu, rzuciłam torbę na krzesło i stanęłam na środku pokoju czekając aż Diego mnie przytuli. Tak bardzo teraz potrzebowałam jego dotyku, chciałam poczuć tylko zapach jego perfum.
Łzy już dawno zaschły mi na policzku a ja raczej byłam wściekła niż smutna.
Przyjaciel zmierzył mnie całą od  góry do dołu,  uśmiechnął się szeroko gdy zobaczył, że nic mi nie jest. Podbiegł do mnie i ucałował moje czoło a później zatopił się w moich ramionach.
Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie, tylko tak czułam się bezpiecznie.
-Zgadnij kto dzisiaj był u ciebie. - Oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy  bojąc się, że może mnie zranić dalsza część jego wypowiedzi.
- Federico zapewne. Dzisiaj zaczepił mnie na ulicy i nie uwierzysz co zrobił.- Nie dokończyłam gdyż przerwał mi, kiwając przecząco głową.
- To była twoja mama. - Odezwał się po chwili, łapiąc mnie za rękę.
Zakręciło mi się w głowie, a moim oczom pokazały się czarne plamki.
Opadłam na wielkie łóżko.
Nie mogłam uwierzyć, że po tylu latach przez, które nie odezwała się do mnie ani słowem przychodzi sobie do mnie jakby nigdy nic.
Moja głowa leżała na kolanach przyjaciela, a ten żeby mnie uspokoić głaskał moją głowę.
Musiało to wyglądać dramatycznie. Ale moje życie już takie jest. Czasem mi się wydaje, że gram w
jakiejś operze mydlanej.
-O co ci chodziło z Fede dzisiaj? Jak to cię zaczepił? - Spytał w pewnym momencie. Cóż wiedziałam, że zada to pytanie ale nie spodziewałam się, że w  tej chwili. Co mam mu powiedzieć, że  ufałam temu chłopakowi a on z pomocą Castillo rozdrobnił moje serce na kawałki? Każdy teraz by powiedział, że dramatyzuję, że to tylko młodzieńcza miłość i kiedyś spotkam kogoś bardziej odpowiedniego. Ale tak nie jest , ja go kocham a miłości nie można tak od razu wyrzucić z swojego serca chociaż nie wiem jak mocno by się próbowało.
Nie odpowiedziałam mu tylko wstałam, wzięłam piżamę do ręki i zamknęłam się w łazience.
Rozebrałam się i weszłam pod prysznic.  Moje ciało było całe czerwone, można powiedzieć, że się prawie gotowało. Odkręciłam zimną wodę, żeby trochę ochłonąć. Po mojej bladej skórze wiły się kropelki wody. Czułam się przyjemnie, odstąpiłam trochę od problemów ale wiedziałam, że gdy tylko za kręcę wodę one wrócą.  Ciekawe jak to jest być szczęśliwym ? Tak po prostu żyć z dnia na dzień i nie przejmować się tym co cię spotkało lub co cię czeka?
Chciałabym, żeby problemy  mnie nie przytłaczały ale raczej to nie możliwe.
Wyszłam z łazienki, położyłam się obok Diego a on podał mi kakao. Jejku, nie zasługuję na niego.
Zaczęliśmy wspominać młodzieńcze lata. Jak miałam rozczochrane włosy i ubierałam spodnie, chciałabym wrócić do tego czasu gdy nie przejmowałam się wyglądem.
-A pamiętasz jak moja mama niechcący zafarbowała mi włosy na blond?
- Nie rozstawaliśmy się w tedy ani na moment. -powiedziałam pocierając o jego rękę.
- Teraz przecież też się nie rozstajemy, chodzimy nawet do tej samej szkoły i mieszkamy razem. -uśmiechnął się najszerzej jak tylko umiał.
- Właśnie muszę ci coś powiedzieć, ja..ja odchodzę ze studia.- wyjąkałam.


***

Rozdział dedykuję Vanill <3
Jak coś przepraszam za błędy bo pisałam to wszystko na telefonie xD
Olcia LBA dodam w następnej notce :*
Dziękuje za tyle wspaniałych komentarzy <3
Te długie cieszą mnie najbardziej bo jest co poczytać a ja kocham czytać :D
Wszystkiego naj w 2014 :D
Wasze rozdziały pokomentuje jak wrócę do domu ibęde na komputerze xD
Boże jakie dno napisałam aż wstyd .
Zapraszam do zakładki Bohaterzy, możecie się z tego dużo dowiedzieć.
Niedługo dodam jakąś notke z objaśnieniem fabuły bo nie którzy się upominali, że nie wiedzą za bardzo o co chodzi :D

Naty




6 komentarzy:

  1. Cuuudo <3333
    Wredny Federico :/ Jaki kurde plan zniszczenia Ferro, no?? Głupia Violka :/
    Dieguś taaaaki kochany :*****
    Uwielbiam twojego bloga <33333
    Oo, no to ja czekam na LBA xD
    Kocham <33333

    OdpowiedzUsuń
  2. może zacznę od tego, że podoba mi się nowy wygląd ;33
    No i co jeszcze....
    Capitulo perfecto !
    Poważnie, czytałam go z zapartym tchem, mimo iż dopiero co wróciłam z Sylwestra i oczy mi się zamykają... tak, tak... Nikoletta zabalowała, ale chyba raz w roku można, co nie? ;p
    Bardzo mnie ciekawi co będzie dalej...
    Co takiego zaszło między Lu i Fede.
    To oczywiste, że byli parą, ale Lu myśli, że on się z nią spotykał, żeby razem z Castillo ją zniszczyć. Ale coś czuję, że Feduś ją naprawdę kocha. Że na początku chciał pomóc Violettcie, ale... Zakochał się... Jak widać, ze wzajemnością.
    Uwielbiam aspekt przyjaźni Ludmi i Diego.
    To niewyobrażalnie cudowne... Niestety rzadko kiedy spotyka się coś takiego w codziennym życiu i daję sobie rękę uciąć, że Hiszpan podkochuje się w Ludmile.
    Przynajmniej tak mi się wydaję, popraw jeśli się mylę? ;33
    Z resztą w ogóle uwielbiam to jak piszesz i nie mam pojęcia czemu mówisz, że ten rozdział to dno.
    A mówię to ja - specjalistka od dennych zakończeń.
    Nie wiem co jeszcze powiedzieć.
    Życzę weny i wszystkiego naj w nowym, miejmy nadzieję lepszym roku ;)
    Buziaki, Nikoletta :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za dedykację<3.
    Rozdział wcale nie jest zły. Jest naprawdę świetny.
    Mama Ludmiły w jej domu? Nieźle... Jestem też ciekawa jak zareaguje Diego na informację, że Ludmiła odchodzi ze Studia.
    Tak więc czekam na next.
    ~Vanill
    Pamiętaj, że w razie czego możesz pisać;)

    OdpowiedzUsuń
  4. E tam, jak się nie wie o co chodzi to jest ciekawie ;D Nie, no ja chyba ogarniam co się dzieje ;) CHYBA. Jestem mistrzem nieogarnięcia sytuacji XD
    ROZDZIAŁ - ŁOOO LU I FEDE
    LU I FEDE!!!!!!!!!!!!!
    Lu i Diego tralala, jakie friendsy, no nie mogę usiedzieć normalnie :D
    ALE LU ODCHODZI ZE STUDIO'A NO NIE ;(
    Jjeu, to opowiadanie jest wspaniałe, ale smutne :((
    Mama Lu była.
    I znowu Diego taki kochany, że nie mogę.

    CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ! Jeju, uwielbiam to opowiadanie... Tak, wiem, znowu, ale strasznie mi się podoba ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały!
    Mnie również się podoba.
    Trochę posmutniałam ale jestem pewna ,że się jakoś ułoży :)
    http://violettadisneypoland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że znowu dotarłam spóźniona, ale obecnie mogę korzystać tylko i wyłącznie z komputera rodziców, gdyż mój wymaga naprawy.
    Jak zwykle świetny rozdział.
    Niesamowicie piszesz, naprawdę. ♥

    OdpowiedzUsuń